Żyjemy w czasach niepewnych ekonomicznie. Wzrost cen nieruchomości i stawek za wynajem mieszkań, inflacja oraz galopujące w górę koszty utrzymania sprawiają, że duża część z nas szuka oszczędności lub możliwości “dorobienia”. Na facebookowych grupach zrzeszających osoby poszukujące pracy lub planujące swój budżet pojawiają się posty rozpoczynające się od słów “Moja rata kredytu wzrosła”.
Według raportu ADP “People at Work 2022: A Global Workforce View” Polacy coraz częściej zostają w pracy po godzinach i nie otrzymują za to dodatkowego wynagrodzenia (Herbut, 2022). Wielu z nas pracuje więcej i dłużej, bierze na siebie kolejne zawodowe obowiązki. Czy to oznacza, że jesteśmy społeczeństwem pracoholików?
Po raz pierwszy terminu “pracoholizm” (ang. workaholism) użył amerykański psycholog Wayne Edward Oates, który zauważył analogię pomiędzy uzależnieniem od alkoholu a nadmiernym angażowaniem się w pracę. Można wskazać tutaj co najmniej kilka podobieństw, ale dwa są najważniejsze.
Po pierwsze zarówno w przypadku pracoholizmu, jak i alkoholizmu w pierwszych fazach zjawiska można obserwować przewagę zysków nad kosztami. Osoby, które więcej pracują, często więcej zarabiają, mają szansę na awans czy też są doceniane przez swoich przełożonych. Dopiero z czasem na wierzch wychodzą koszty w postaci pogorszenia zdrowia i relacji interpersonalnych.
Dobrze tę sytuację opisuje model góry lodowej. Przez jakiś czas uzależnienie rozwija się pod powierzchnią wody, czyli innymi słowy jest niewidoczne dla otoczenia. Dopiero w zaawansowanym stadium zaczyna być dostrzegane przez innych i krytycznie przez nich oceniane.
Drugie podobieństwo między uzależnieniem od alkoholu a pracoholizmem to kwestia, jaką w tych zjawiskach odgrywa regulacja emocji – “Pracuję/piję alkohol, ponieważ chcę w ten sposób zagłuszyć to, co czuję”.
Oates zdefiniował pracoholizm jako “bardzo silną, niekontrolowaną potrzebę pracowania, znacząco zakłócającą psychospołeczne funkcjonowanie jednostki, poziom jej satysfakcji z życia oraz stan jej zdrowia” (Szpitalak, 2012, s. 13).
Co ważne, pracoholizm to nie są wyłącznie godziny spędzone w biurze. To mogą być także mniej widoczne przejawy bardziej złożonego problemu, jak odpisywanie na służbowe maile w domu czy ciągłe myślenie o pracy, choćby w czasie spotkań towarzyskich.
Brakuje jednej definicji pracoholizmu, nie znajdziemy również takiej definicji w klasyfikacjach chorób i zaburzeń psychicznych. Coraz głośniej mówi się jednak o klinicznych konsekwencjach pracoholizmu oraz o tym, że w swoim mechanizmie faktycznie przypomina uzależnienie. Stąd ważne jest, by podkreślić, że zaangażowanie w pracę nie jest tym samym, co pracoholizm – i że uzależnienie od pracy nie jest normą.
Istnieje powszechna opinia, że pracoholizm jest nieszkodliwy. Z jednej strony pojawiają się głosy, że pracoholik to ten, który lubi swoją pracę, pracuje długo i chętnie, ma do niej pozytywny stosunek i nie widzi problemu w tym, żeby zostać po godzinach.
Z drugiej, nawet jeśli pracoholizm jest negatywnie postrzegany przez bliskich osoby nadto zaangażowanej w pracę, to i tak społecznie jest akceptowalny. Już Oates zauważył społeczną akceptację pracoholizmu, a Killinger (2007, za: Szpitalak, 2012) wskazuje na obecny w naszej kulturze kult pracy jako cnoty wzmacniający przyzwolenie na przepracowanie.
Na te przekonania współcześnie nakłada się również hustle culture, czyli kultura wiecznego zapracowania. Jej przewodnie hasło to “No pain, no gain” – żeby coś osiągnąć, musisz na to ciężko zapracować. Możemy spierać się, ile w tym powiedzeniu jest prawdy, ale jednocześnie nietrudno zauważyć, że hustle culture wspiera idee toksycznej pozytywności i toksycznej produktywności.
Terapeutka Whitney Goodman (2022) pisze o tym, jakie słowa często słyszą zmęczeni i wypaleni zawodowo pracownicy. Są to m.in. komunikaty jak “To pozytywni ludzie zawsze odnoszą sukces” czy “Jeśli chcesz dotrzeć na szczyt, musisz być gotowy na poświęcenia”. W środowiskach, w których takie komunikaty są obecne na co dzień i tworzy się z nich wiodącą narrację o pracy, powstaje przekonanie, że im więcej i ciężej pracujesz, im bardziej poświęcasz swoje zasoby na pracę, tym masz większą szansę na sukces.
W rzeczywistości wcale nie jest to taka prosta zależność. Czasami, jak to bywa z uzależnieniem, koszty znacząco przewyższają zyski ukryte pod płaszczykiem “sukcesu”.
Afonso i in. (2017) w badaniu obejmującym 429 badanych wykazali, że u osób pracujących powyżej 48 godzin tygodniowo występuje więcej objawów depresyjnych i lękowych oraz gorsza jakość snu w porównaniu do osób pracujących mniej.
W Wielkiej Brytanii rozpoczęto niedawno test czterodniowego tygodnia pracy (80% czasu pracy w porównaniu do 100% wyrabianego w 5 dni). Po 8 tygodniach od wprowadzenia zmian zauważono, że statystycznie pracownicy rzadziej chorują, mają lepsze samopoczucie i są bardziej wydajni (Money.pl, 2022).
Nikt nie rodzi się pracoholikiem, choć nie bez znaczenia dla tego zjawiska są zarówno wrodzone predyspozycje, jak i wczesne doświadczenia życiowe. Jak w przypadku innych zaburzeń i trudności o podłożu psychologicznym, tak i w przypadku pracoholizmu mamy do czynienia z interakcją różnych czynników, które sprawiają, że praca staje się uzależnieniem.
Badacze wyjaśniający mechanizmy pracoholizmu, wskazują, że kształtowanie się “obsesji pracy” zależy w dużej mierze od predyspozycji osobowościowych, czynników motywacyjnych oraz rodziny pochodzenia (Szpitalak, 2012).
Wśród tych pierwszych wyróżnia się m.in.:
Kamila Wojdyło (2016) wskazuje, że pracoholików cechuje też:
Motywacja pracoholików jest wysoce zewnętrzna. Oznacza to, że osoba uzależniona od pracy napędzana jest przez dokonania i aprobatę społeczną w zakresie swoich zawodowych umiejętności, a nie przez własną chęć rozwoju (Wojdyło, 2013).
Przyczyn środowiskowych badacze upatrują w nieadaptacyjnych wzorcach rodzinnych. Osobom, które stają się pracoholikami, stawia się w dzieciństwie wysokie wymagania i często porównuje z rówieśnikami. Taka relacja z opiekunem może z kolei prowadzić do przekonania, że tylko wysokie osiągnięcia sprawiają, że jest się wartym miłości i uznania (Szpitalak, 2012).
Jak to się dzieje, że wszystkie te czynniki nakładają się na siebie, doprowadzając do rozwoju pracoholizmu? Kamila Wojdyło (2013) przedstawiła poznawczo-behawioralny model pracoholizmu, w którym rolę odgrywają wczesne doświadczenia oraz przekonania kluczowe i pośredniczące.
W tym modelu osoba, która uzależnia się od pracy, w dzieciństwie doświadczyła m.in. ukrywania emocjonalności oraz bardzo wysokich wymagań ze strony bliskiego otoczenia. W konsekwencji tych doświadczeń nabyła kluczowe przekonanie na swój temat – np. “Jestem bezwartościowa”. Jej przekonania pośredniczące, czyli inaczej reguły postępowania, nakazują jej zachowywać się w taki sposób, by nie dopuścić do ujawnienia przekonania kluczowego.
Osoba z tendencją do pracoholizmu będzie starała się zadowolić przełożonego i za wszelką cenę uniknąć błędu, żeby nikt nie odkrył, że jest niekompetentna. Jednak w momencie, gdy dojdzie do zawodowej porażki, u pracoholika uaktywnią się jego przekonania na własny temat, co będzie skutkować błędnym kołem objawów:
Z jakimi trudnościami mierzy się pracoholik? Do objawów należą:
Jacek Buczny (2015), badacz pracoholizmu, wskazuje, że u osób uzależnionych od pracy być może dochodzi do odwrócenia hierarchii potrzeb.Bardziej liczą się potrzeby realizowania tego, co dla nich wydaje się istotne, z pominięciem potrzeb społecznych i fizjologicznych (choćby zmniejszona liczba godzin snu).
Wyobraźmy sobie 30-letniego Marka, pracownika, który bardzo angażuje się w swoją pracę. Marek zawsze dotrzymuje deadline’ów, nawet kosztem pracy do późna. Swoje obowiązki wypełnia perfekcyjnie, czym zyskuje duże uznanie przełożonych. W rozmowach porusza tylko temat pracy, wydaje się, że nie ma żadnych zainteresowań. Niechętnie bierze urlop. Zawsze można na niego liczyć, podejmuje się licznych zadań. Jak trzeba przyjść w weekend do biura, to się tam zjawia – w końcu wszyscy wiedzą, że jego standardy pracy nie pozwalają mu odpuszczać.
Marek jest chwalony przez szefostwo, dostaje nawet nagrodę. Koledzy co rusz wyrażają podziw, że mimo tylu obowiązków, Marek ciągle daje radę być wzorowym pracownikiem, mężem i ojcem. Nasz bohater jest nieustannie wzmacniany i utrzymywany w przeświadczeniu, że przepracowanie przynosi mu wymierne korzyści zawodowe i społeczne.
To nic, że w domu praktycznie go nie ma, coraz mniej śpi, a więcej się stresuje. W końcu “No pain, no gain”, a Markowi wydaje się, że zyski są warte kosztów.
Historia Marka to rzeczywistość wielu pracowników, zwłaszcza pracujących w firmach o szybkim rozwoju i na stanowiskach menadżerskich. Marek musi konkurować, spełniać oczekiwania i być w formie, jak wiele podobnych do niego osób. Pokutuje przeświadczenie, że ludzie są do zastąpienia, więc na miejsce każdego pracownika czeka dziesiątka innych chętnych do pracy.
W czasach kryzysu przepracowanie może być więc dodatkowo potęgowane przez strach przed zwolnieniem i złą kondycją finansową. Jednak konsekwencje nadmiernej pracy dotykają nie tylko samego pracownika, mają również znaczenie dla firmy.
W zaawansowanym stadium pracoholizmu pracownik może:
Ostatecznie trudności psychiczne i somatyczne mogą prowadzić do licznych absencji (Jankowicz, 2018).
Nie ma jednej drogi leczenia pracoholizmu – podobnie zresztą jak uzależnienia od alkoholu. Warto pamiętać, że pracoholik to rzeczywiście ktoś, kto nadmiernie angażuje się w pracę, jednak zaangażowanie to nie dotyczy tylko czasu. Pracoholik może w ten sposób regulować emocje lub kompensować niskie poczucie własnej wartości.
Praca odrywa go od czucia tego, co nieprzyjemne, oraz pozwala oddalić od siebie myśli o byciu niekompetentnym. Ważnym elementem leczenia jest więc konsultacja z psychologiem/psychoterapeutą. Pozwoli ona na indywidualne zdiagnozowanie tego, co kryje się pod pracoholizmem.
To, co działy HR mogą zrobić dla swoich pracowników, to profilaktyka pracoholizmu oraz zwracanie uwagi na pierwsze symptomy zmęczenia albo wypalenia zawodowego. Skuteczne mogą okazać się:
Ważne, by pracodawcy zwracali uwagę na kwestie konieczności brania przerw i umiejętności relaksowania się oraz podkreślali znaczenie urlopów.
Zdrowie psychiczne pracowników ma wpływ na kondycję całej firmy. Zrelaksowani i mniej zestresowani pracownicy osiągają większą satysfakcję z pracy, są bardziej kreatywni, chętniej angażują się w pracę zespołową i są bardziej produktywni.
Praca to ważna wartość – może przynosić spełnienie, być polem do samorozwoju, cieszyć i pozwalać na nawiązywanie bliskich relacji. Kiedy jednak staje się obsesyjnym sposobem na życie, w którym nie ma miejsca na przeżywanie trudnych emocji albo na niej opiera się swoją wartość, zazwyczaj przynosi zmęczenie, konflikty z bliskimi i negatywne konsekwencje zdrowotne.
Nie bez powodu pracoholizm jest porównywany do uzależnienia od alkoholu – może prowadzić do poważnego spustoszenia w życiu osobistym i zawodowym. Im więcej będziemy mówić o tym, że pracoholizm to realne zjawisko i ma swoje wymierne koszty, tym większa jest szansa, że osoba uzależniona od pracy sięgnie po pomoc.
Literatura