Sytuacja związana z wojną w Ukrainie zaktywizowała drzemiące głęboko w nas pokłady bardzo trudnych emocji. Jeśli weźmiemy po uwagę same wydarzenia, których jesteśmy świadkami, otrzymujemy niewątpliwie nowe, drastyczne informacje, mierzymy się z zupełnie nowymi faktami. Z perspektywy pojawiających się emocji natomiast pojawiły się te, które już od dawna bardzo dobrze znamy – jako dorośli doświadczaliśmy ich już niejednokrotnie w trudnych życiowych sytuacjach, choć niekoniecznie w takiej jak teraz. Lęk u dzieci a wojna to natomiast zupełnie inna para kaloszy. W jaki sposób więc wspierać dziecko w obliczu wszechobecnego tematu wojny na świecie?
Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, obnażyła, jak ogromne znaczenie mają dla nas wszystkich emocje i jak potrafią wpływać na nasze funkcjonowanie. Zalewający nas wszystkich strach i lęk – chociaż są trudne do zniesienia– działają jednak w sposób adaptacyjny. Oznacza to, że są to naturalne ludzkie reakcje, wskazujące na prawidłowe działanie naszego wewnętrznego systemu alarmowego. Każdy z nas musi się z nimi mierzyć, dzieci nie są tu wyjątkiem.
Szybko okazało się więc, że nie da się trzymać dziecka w szklanej kuli i udawać, że tematy, które dotyczą dorosłych, nie przedostaną się do dziecięcej codzienności. Jasne stało się (co wprawdzie nie jest nowym odkryciem), że dzieci również tych emocji doświadczają – mają tylko mniej strategii, aby sobie z nimi poradzić. Lęk u dziecka a wojna to temat wyjątkowo trudny, nie dziwne więc, że niekiedy nie wiemy, jak go oswoić. O tym, czy rozmawiać z dzieckiem na temat wojny, czy też nie, powstało już wiele poradników w formie nagrań – można znaleźć je we wszystkich mediach społecznościowych.
System alarmowy
Radzenie sobie z lękiem lub strachem często interpretowane jest jako natychmiastowe pozbywanie się tych emocji – nawet kiedy są adekwatne do sytuacji. U niektórych osób pojawiają się nawet tendencje do całkowitego ich wyeliminowania ze swojego odczuwania.
To tak, jakbyśmy chcieli wyłączyć system przeciwpożarowy, który włączył się z automatu w odpowiedzi na dym przedostający się z sąsiedniego budynku. Funkcją tego systemu jest nic innego jak zatrzymanie nas w dotychczasowych działaniach, zweryfikowanie naszych planów i kierowanie się tam, gdzie jest bezpieczniej.
Skoro jako dorośli doświadczamy niebezpieczeństwa w taki sposób, dlaczego doświadczenia dziecka miałoby być inne? Lęk u dzieci a wojna to niewątpliwie spore wyzwanie, sprowadzające dorosłych do roli opiekunów dziecięcych emocji.
Zaopiekowanie się rodzicielskimi emocjami
Lęk odbiera nam często możliwość racjonalnego myślenia. Koncentrujemy się wtedy na wszystkim, co potwierdza słuszność jego pojawienia się, ograniczając tym samym nasz kontakt z rzeczywistością.
Pierwszym krokiem do niesienia pomocy innym powinno więc być skontaktowanie się ze sobą i opanowanie swoich dorosłych emocji. Część rodziców doświadcza w trudnych sytuacjach lęku, inni natomiast reagują złością. Warto zidentyfikować, z jakimi emocjami opiekun zmierza do dziecka i w jaki sposób może sobie z nimi poradzić. Ma to znaczenie o tyle, że nie tylko słowa mają moc, ale również to, co rodzic komunikuje poprzez język ciała.
W sytuacji odczuwanego lęku należy się zatrzymać i zastanowić, jakie są dowody na to, że wydarzy się coś złego, a co temu przeczy. Na tej podstawie dopiero możemy ocenić prawdopodobieństwo ziszczenia się występującego lękowego scenariusza.
Jeśli dodatkowo lękowi towarzyszy złość, warto przystanąć i zapytać siebie, czego ta złość dotyczy i jak można się nią zaopiekować. To może być pomocne w obniżeniu natężenia intensywności doświadczanych przez rodzica emocji. Dziecko już na wejściu będzie miało szansę na kontakt z dorosłym spokojniejszym i bardziej świadomym siebie.
Czy ochrona może być szkodliwa?
Nie chodzi o to, aby nie odczuwać zupełnie żadnych emocji lub je zamrozić. Chodzi o to, aby podczas rozmowy dziecko miało poczucie, że jesteśmy w stanie się nim zaopiekować i że mamy w sobie miejsce do przetworzenia i pomieszczenia jego uczuć. Gdy dziecko przeżywa trudne emocje, trudno wesprzeć je opiekunowi, który sam nie dość dobrze sobie radzi z określonymi emocjami i ma na nie niską tolerancję.
Fantazja o ochronieniu dziecka przed doświadczaniem strachu czy lęku jest bardzo szkodliwa – szczególnie gdy dziecko te emocje już przeżywa, a rodzic chce je tylko szybko stłumić. Odbywa się to w reakcji na odczuwane przez dorosłego napięcie, niepokój, czy też brak poczucia skuteczności. Takie działania mogą doprowadzić do zahamowania i pozbawienia dziecka strategii radzenia sobie z emocjami, a przede wszystkim pozbawić je tolerancji na ich przeżywanie. A jeśli występuje brak tolerancji, trudniej przechodzi się do korzystania z adekwatnych sposobów radzenia sobie z nimi.
Domowa psychoedukacja w obszarze emocji
Dziecko nie ma wykształconych od urodzenia strategii radzenia sobie z emocjami. Na początku najczęściej samo nie wie, co przeżywa. Wiedza na temat tego, co dzieje się w jego emocjonalnym świecie, przychodzi dopiero z wiekiem – na podstawie tego, czego nauczy się wraz ze swoim doświadczeniem.
Warto więc nazywać to, co rodzic zauważa w przeżywaniu dziecka, posługując się językiem emocji: „widzę, że się przestraszyłeś”, „wydaje mi się, że się martwisz”, „widzę, że chyba się czegoś obawiasz”. Można też wskazać na połączenie emocji z przyczyną: „widzę, że się martwisz po tym, jak kolega powiedział…”, itp.
Tłumacząc dziecku, że tak właśnie działa człowiek, gdy dzieje się coś nowego i poruszającego, normalizujemy przeżywanie trudnych do zniesienia stanów afektywnych. Szczególnie w sytuacjach nowych i niebezpiecznych mamy prawo się bać. Taka normalizacja emocji zwiększa ich akceptację, a z poziomu akceptacji łatwiej sobie z nimi radzić.
Zrozumieć lęk
W dużym uproszczeniu – lęk powoduje, że tracimy pewność, i podsuwa wdrażanie strategii zamartwiania i zastanawiania się, co dalej. Jednocześnie ma siłę pobudzania do działania i mobilizacji do ucieczki. Czasem jednak pojawia się również bez obecności realnego zagrożenia.
W takim przypadku często wystarczy, że dziecko usłyszy od nas, że jest bezpieczne – że pomimo lęku, którego doświadcza jako odpowiedź na wydarzenia związane z wojną, nic mu w danej chwili nie zagraża. Warto przy tym wspomnieć, że osoby odpowiedzialne za ważne decyzje w naszym kraju czuwają nad naszym bezpieczeństwem i starają się zadbać o to, żeby nie stało nam się nic złego. Można oczywiście posłużyć się porównaniami do sytuacji z dziecięcego podwórka, nie należy przy tym jednak przesadzać.
Można również pokazać dziecku, że lęk ma różne natężenie, np. na skali od 1 do 5. Warto uczyć rozpoznawania tych różnic – jak bardzo silny jest lęk w nowej, nieznanej sytuacji i jak spada, gdy już się z nią oswoimy lub o tym z kimś porozmawiamy.
Siła rozmowy
Jeśli rodzic będzie uważny na to, jak reaguje dziecko i co się z nim dzieje, zyska szanse na adekwatną reakcję, ukojenie buzujących w nim emocji i zapewnienie mu niezbędnej pomocy. Już sama możliwość porozmawiania na trudny temat potrafi znieść bardzo dużo nieprzyjemnych emocji i rozwiać obawy.
Nie oznacza to, że trzeba z dzieckiem rozmawiać na siłę, nawet jeśli nie sygnalizuje ono takiej potrzeby. Komunikacja z dorosłym to jednak sygnał, że dziecko ma poczucie, że może podjąć z nim nawet te trudniejsze tematy, i że nie zostanie z nimi w razie potrzeby samo.
O czym mówić?
Najważniejszą zasadą jest, aby nie kłamać, jeśli dziecko pyta o to, co się będzie działo. Odpowiadając „nie wiem”, starajmy się zapewnić dziecko, że niezależnie od okoliczności rodzic nadal będzie robił wszystko, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Równolegle z jego działaniami o bezpieczeństwo w szerszym kontekście dba też szereg specjalistów, zajmujących się tym na co dzień.
Część dorosłych doświadczyła już pewnie, że okłamywanie dziecka w tematach trudnych nie jest najlepszym sposobem na jego wsparcie i pomoc w kryzysie. Rodzice powinni zatem zadbać o przekazanie mu informacji w dostosowany do wieku i możliwości rozwojowych sposób. Używajmy tego samego języka, którego używamy w rozmowie z dzieckiem zazwyczaj, operujmy metaforami, które będzie mogło zrozumieć.
Z 5-latkiem będziemy rozmawiali inaczej niż z 10- czy 15-latkiem. Starsze dzieci mają większą świadomość, więcej rozumieją i mogą być lepiej zorientowane w sytuacji. Mogą w związku z tym mieć nieco inne potrzeby, pojawiać się mogą inne pytania. Zanim zaczniemy interweniować, warto się zorientować, na jakim poziomie jest ta wiedza. W ten sposób będziemy mogli uważniej za dzieckiem podążać i szybciej zidentyfikować to, co tak naprawdę najbardziej je niepokoi.
Unikanie tematu przez rodzica
Lęk u dziecka a wojna to kwestia, do której dziecko może chcieć nawiązywać w kontakcie z dorosłymi. Jeśli wniesie ten temat do codziennych rozmów, a rodzic w odpowiedzi zaprzeczy lub temat ten odsunie, dziecko zostanie sam na sam ze swoimi emocjami. W tym poczuciu samotności, braku odpowiedzi i wsparcia emocje będą się piętrzyć, a nierozładowane napięcie zacznie rosnąć. Dziecko może w takich momentach szukać jego rozładowania w różnych nieadaptacyjnych zachowaniach.
Komunikaty w stylu „nie bój się” „nie ma czym się martwić”, „nie przesadzaj”, „ogranij się”, „nic się nie dzieje” skutecznie hamują poszukiwanie adaptacyjnych strategii radzenia sobie z przeżywanami emocjami. Drugą stroną medalu jest tworzenie sytuacji, w której dziecko nie będzie chciało więcej przyjść do rodzica z kolejnymi trudnymi emocjami, których jako zdrowo funkcjonująca istota doświadczy w przyszłości. Skoro i tak nie dostanie wsparcia, to nie ma to w jego oczach sensu.
Co robić, jeśli dziecko jest w napięciu, lecz o niczym nie mówi?
Jeśli zauważamy, że dziecko jest w widocznym napięciu, ale niczego nie zgłasza, można samemu spróbować zacząć, na przykład od spostrzeżenia: „Widzę, że coś Cię martwi. Czy chcesz o czymś ze mną porozmawiać?” albo „Czy chciałbyś mnie o coś zapytać albo czegoś się ode mnie dowiedzieć?”.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby powiedzieć dziecku o własnych odczuwanych emocjach, dajmy na to: „Ja też się boję. Nie wiem, co będzie dalej, za to wiem, co robić, gdyby coś poszło nie do końca po naszej myśli”. To tak, jakbyśmy powiedzieli: „Nie wiem, czy kolega podzieli się z Tobą zabawką, ale wiem, co możemy zrobić, żeby sobie z tą sytuacją poradzić”.
Nie ma powodu, aby wmawiać dziecku, że będzie normalnie, podczas gdy sami tak naprawdę nie wiemy, czego się spodziewać. Jednocześnie nie ma potrzeby niepotrzebnego niepokojenia dziecka poprzez ujawnianie niepotrzebnych szczegółów czy naszych wewnętrznych rozważań.
Czas na działanie
Odczuwane napięcie i wzrost energii powodowane przez przeżywany lęk należy potraktować jako siłę, którą można w jakiś sposób spożytkować. Warto w tym kontekście zadać dziecku pytanie, co chciałoby zrobić, żeby poczuć się lepiej. Być może będzie chciało zrobić coś dla innych – może to nie tylko pomóc mu poradzić sobie z emocjami, ale również dostarczyć poczucia sprawstwa. Pozwólmy mu na to.
Odczuwany lęk u dziecka a wojna to również dobra okazja do tego, aby nauczyć dziecko bezpiecznych narzędzi samoregulacyjnych, takich jak techniki oddechowe czy wyobrażeniowe. Można narysować z dzieckiem jego bezpieczne miejsce, do którego będzie mogło się przenosić w sytuacjach, kiedy będzie mu trudno. Można nawet zbudować to miejsce w postaci bazy. Można również skorzystać z coraz bardziej popularnego i przeznaczonego dla różnych grup wiekowych programu uważności „żabki”, z pracy z oddechem oraz ciałem.
Jak zaopiekować się lękiem, który powraca?
W przypadku występowania uporczywego lęku, przede wszystkim nie panikować. Jeśli dziecko wielokrotnie wraca do tego samego tematu, z dużym prawdopodobieństwem potrzebuje po prostu się upewnić, że rodzic nadal panuje nad sytuacją. Gdy temat powraca wyjątkowo często, warto zastanowić się, co może się do tego przyczyniać. Sprawdźmy, czy nie mają na to wpływu na przykład nasze – rodziców – komunikaty niewerbalne. A może istnieje jakieś inne źródło dostarczające dziecku informacji podtrzymujących jego niepokój?
Lęk u dzieci a wojna to temat wymagający niezwykłej wrażliwości i odpowiedzialności rodzicielskiej. Jeśli dziecko ma świadomość, że opiekunowie wiedzą, jak w odpowiedni sposób zareagować w obliczu zagrożenia, zachowane zostanie jego poczucie bezpieczeństwa. Spójność wypowiedzi rodziców i ich niezmienność w czasie wydają się w tym kontekście kluczowe – warto za każdym razem podkreślać, że wiemy, co robimy, i nic się w tym zakresie nie zmieni.
Przy kolejnej próbie podniesienia przez dziecko tego tematu można przykładowo powiedzieć, że już o tym rozmawialiśmy, że sytuacja nie uległa na ten moment zmianie, że jest bezpiecznie i nie ma powodów do niepokoju.
Jeśli lęk lub strach jest nadmiarowy i nieadekwatny do sytuacji, a rodzicowi trudno sobie poradzić z tym, co przeżywa dziecko, warto zastanowić się nad skorzystaniem z pomocy specjalisty.