„Kiedy założysz rodzinę?”; „Zespół rockowy? – znajdź sobie normalną pracę!”; „Czas na kolejne dziecko.”; „Nie możesz wyjść tak ubrana!”; „W twoim wieku nie wypada się tak zachowywać”; „Powinieneś więcej zarabiać.”; „Jak to nie jesz mięsa?!”. To tylko kilka przykładowych komunikatów, które niejednokrotnie słyszymy od rodziny czy znajomych.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Możliwe, że część z nas będzie się konfrontowała z podobnymi sformułowaniami przy wigilijnym stole. Warto zadać sobie pytanie: jakie znaczenia ma dla mnie spełnianie oczekiwań innych osób i jak to wpływa na moje życie?
Spełnianie oczekiwań jako sens życia
Oczekiwania, to przede wszystkim przewidywanie preferowanej przyszłości. Wiążą się z nadzieją, pragnieniami, a także z wymaganiami. Czasem formułujemy je wobec siebie, a niekiedy to inni chcą żebyśmy byli „jacyś”. Spełnianie oczekiwań pozornie może kojarzyć się ze szczęściem. Kiedy działamy tak, jak inni tego chcą otrzymujemy pochwały, nagrody czy akceptację, co może wzmacniać nasze poczucie własnej wartości. Zyskujemy także „komfort” niedecydowania o sobie, co umożliwia uniknięcie odpowiedzialności za własne decyzje.
Oczekuj najbardziej nieoczekiwanego
Istnieje w tym jednak pułapka, ponieważ podążając za oczekiwaniami innych, uzależniamy swoje szczęście od czynników zewnętrznych. Kształtujemy w sobie przekonanie, że jesteśmy wartościowi tylko wtedy, gdy ktoś nas doceni. W efekcie pojawia się lęk przed krytyką, odrzuceniem czy pogardą.
Chęć uniknięcia dyskomfortu prowadzi to rozwinięcia się różnych nieadaptacyjnych strategii, które są najczęściej związane z potrzebą nadmiernej kontroli siebie i otoczenia. Przykładem takiego zachowania może być sytuacja w miejscu pracy, kiedy z obawy przed niezadowoleniem szefa staramy się przewidzieć jakie zadania należy wykonać, wielokrotnie analizujemy swoje wypowiedzi czy ciągle zastanawiamy się nad jakością wykonanej przez siebie pracy. Strategie te są nieadaptacyjne ze względu na to, że pomimo pełnej mobilizacji nie redukują lęku.
Dzieje się tak, ponieważ nie jesteśmy w stanie w pełni kontrolować siebie i naszego otoczenia. Zawsze istnieje ryzyko pomyłki, potknięcia czy tego, że ktoś nas skrytykuje, pomimo starań. Konfrontacja z tą świadomością może prowadzić do korzystania ze strategii unikowych. Przykładem jest wycofanie się z aktywności czy chęć sięgania po używki. W efekcie mogą rozwinąć się np. zaburzenia depresyjne, lękowe lub uzależnienia.
Akceptacja bezradności jako klucz
Moment w którym uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy w stanie spełnić wszystkich oczekiwań otoczenia może być pierwszym krokiem do zmiany. Akceptacja pewnej bezradności w tym obszarze umożliwi przekierowanie uwagi i energii na to, na co mamy realny wpływ – czyli własne potrzeby. To właśnie zaspokajanie własnych pragnień umożliwia nam samozadowolenie i spełnienie.
Podążanie za własnymi potrzebami może się na początku wydawać trudne. Jeśli do tej pory ktoś nam mówił, co mamy robić, to możemy doświadczać lęku przed porażką i odpowiedzialnością.
Można to porównać do nauki jazdy, kiedy instruktor przez cały kurs wydaje polecenia, a na egzaminie jesteśmy zdani sami na siebie. Prawdopodobnie pojawi się zwątpienie w słuszność własnych decyzji. Trudno będzie zaufać swoim umiejętnościom i zmysłom.
Jak nie zrazić się do siebie?
Ważne jest to, by na początku nauczyć się rozpoznawać swoje potrzeby. Z pomocą przyjdą emocje, które sygnalizują czy dana sytuacja jest dla nas komfortowa. Często chcemy modyfikować emocje ze względu na to, że część z nich jest nieprzyjemna. Warto pamiętać, że każda emocja jest potrzebna.
Tłumione emocje potrafią eksplodować
Tłumienie emocji prowadzi do utraty cennych informacji umożliwiających działanie. Jeśli chcemy wpłynąć na emocję, to poszukajmy jej źródła np. złoszczę się, ponieważ dostałam niższe wynagrodzenie od współpracowników. Emocja złości pokazuje, że moje granice zostały naruszone, daje energię i umożliwia działanie. W tej sytuacji mogę np. pójść do szefa i o tym porozmawiać. Stłumienie złości mogłoby spowodować pozostanie w niekomfortowej sytuacji.
Masz rację w tym, co czujesz
Podjęcie działania w kierunku zmiany prawdopodobnie sprawi, że złość przeobrazi się w ulgę. Ważne, by podkreślić, że emocje są zawsze adekwatne do sytuacji. Czasem odzwierciedlają to, co dzieje się na zewnątrz i motywują do zmiany. Innym razem pokazują to, co wewnątrz. Mogą być reakcją na krzywdzące przekonania o sobie lub wspomnienia traumy z przeszłości. Wtedy dostajemy sygnał, że powinniśmy się zaopiekować tymi obszarami. Warto pamiętać, że zawsze mamy rację w tym, co czujemy.
Czy istnieje zdrowy egoizm?
Niejednokrotnie osobę, która w życiu kieruje się własnym dobrem i zaspokaja swoje potrzeby nazywa się egoistą. W naszej kulturze słowo to ma negatywny wydźwięk. Warto się zastanowić nad tym, co jest złego w byciu egoistą. Czy osoba, która dba o siebie krzywdzi innych? Nie, o ile jej potrzeby nie są realizowane kosztem drugiego człowieka. Można zatem uznać, że zdrowy egoizm do dobra cecha.
Co oznacza altruizm?
W opozycji stawia się altruizm. Według definicji jest to działanie na korzyść innych. Polega na dobrowolnym ponoszeniu kosztów jednostki na rzecz drugiej osoby lub grupy. Na tej podstawie można stwierdzić, że altruizm to przede wszystkim samopoświęcenie.
Zagrożenia, jakie płyną z takiej postawy to głównie ingerowanie w prawo drugiej osoby do kierowania własnym życiem, a także ryzyko, że w efekcie niezaspokojonych własnych potrzeb pojawi się frustracja i żal w stosunku do ludzi, którym pomagamy. Nie oznacza to, że nie warto wspierać innych. Jeśli działanie na rzecz drugiego człowieka wiąże się z obopólną zgodą i korzyścią, to wtedy nie występuje samopoświęcenie. Można to porównać z zasadami BHP, które zawierają wpis mówiący o tym, że zanim komuś pomożemy, musimy się upewnić, że sami jesteśmy bezpieczni.
Spełnianie oczekiwań, a rzeczywistość
Warto pamiętać, że każdy człowiek ma prawo do dbania o siebie. O naszej wartości nie stanowią zewnętrzne sukcesy czy aprobata społeczna. Jesteśmy wartością samą w sobie. Jesteśmy wystarczający.